Wyciągnięte wnioski opierają się na analizie danych gromadzonych od XIX wieku. Tym sposobem autorzy publikacji zamieszczonej w Nature Cities stwierdzili, że zapadanie się, jakiemu podlegają miasta w Stanach Zjednoczonych, może stanowić realne zagrożenie dla ich mieszkańców.
Czytaj też: Drewno przyszłości mocniejsze niż stal. Ten materiał może zrewolucjonizować budownictwo
Członkowie zespołu badawczego odpowiedzialnego za te ustalenia wyjaśniają, że od 1880 roku do stanu obecnego nastąpił wzrost poziomu mórz i oceanów o około 20-22 centymetry. Już na tym etapie moglibyśmy mówić o niepokojących informacjach, ale sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy zrozumiemy, że grunt po prostu się obniża.
Taki fenomen o globalnym charakterze może dotknąć miliardów ludzi na całym świecie. Szczególnie zaludnione są bowiem obszary przybrzeżne – bez względu na szerokość geograficzną. W konsekwencji wzrost poziomu wody, a także zapadanie samych miast, będą miały fatalny wpływ na komfort życia.
Naukowcy wzięli pod uwagę 28 największych amerykańskich miast. Wszystkie podlegają zapadaniu, a rekordowe obniża się aż o centymetr rocznie
Przedstawiciele Virginia Tech skupili się na sytuacji dotyczącej 28 największych miast Stanów Zjednoczonych. Czego się dowiedzieli? Co najmniej 20 procent powierzchni miejskiej każdego z nich podlegało zapadaniu, a kiedy spojrzymy na 25 z 28 takich miejsc, to wskaźnik ten przekroczy 65 procent. Na przykład w Houston, gdzie sytuacja jest szczególnie skomplikowana, tempo zapadania wynosi aż 10 milimetrów rocznie.
Centymetr przez dwanaście miesięcy nie brzmi może jak przepis na katastrofę, ale mówimy przecież o ogromnej powierzchni, wypełnionej budynkami i infrastrukturą, zamieszkałej przez ponad dwa miliony ludzi. Okazuje się, że zaskakująco wysokie tempo zapadania się miast może nieść za sobą przykre konsekwencje dotyczące całej gamy obiektów, od prywatnych domów, aż po mosty czy drogi.
Czytaj też: Ziemia została rozerwana, jakby zbliżała się apokalipsa. Przerażające wideo z Azji
Tylko co jest źródłem tego zjawiska? Zdaniem ekspertów za jeden z czynników można uznać wykorzystywanie wód podpowierzchniowych, co napędza osiadanie gruntu. Poza tym winę mogą ponosić procesy, na które człowiek nie ma wpływu, takie jak ruchy płyt tektonicznych.
Niepokojące doniesienia w tym temacie pojawiały się już wcześniej, ale teraz są szczególnie martwiące ze względu na fakt, iż mówimy o szybszym tempie zapadania, a także jego występowaniu nie tylko na wybrzeżach, ale również w obszarach śródlądowych. I nawet jeśli nic nie wskazuje na to, by Stany Zjednoczone miały zniknąć pod wodą, to bez wątpienia nowe informacje powinny skłonić planistów miejskich i architektów do przygotowania odpowiednich rozwiązań na taką okazję.